Historia metamorfozy

Edyta, 50 kg w 3 lata!

Mam na imię Edyta. Nie byłam gruba od dziecka. Wręcz przeciwnie, jako dziecko i później młoda dziewczyna, zawsze byłam szczupła. Wszystko zmieniło się po urodzeniu dziecka. Zmiana stylu życia, mniejsza aktywność, błędy żywieniowe popełniane w dobrej wierze. Kilogramy rosły, a ja wciąż próbowałam nowych diet. Przeszłam chyba przez wszystkie. Niestety po każdej z nich kilogramy wracały z nawiązką. I tak robiłam jeden krok do przodu, dwa w tył, co łatwo policzyć jaki wynik dało.

Kiedy kilka lat temu, przy wzroście 162 zobaczyłam na wadzę ponad 120 kg, załamałam się. W chwili, gdy miałam się już poddać, dowiedziałam się o operacjach bariatrycznych. Postanowiłam ostatni raz spróbować. W kwietniu 2016 roku poddałam się zmniejszeniu żołądka.

Zaczęłam chudnąć i wszystko wydawało się być na dobrej drodze. Niestety chwilę później waga stanęła, a potem zaczęła rosnąć. Załamałam się po raz kolejny.

Ćwiczyłam 3 razy dziennie na zajęciach grupowych na siłowni, 2 x w tyg chodziłam na zumbę. Jadłam mało i tyłam. Wtedy naprawdę się przestraszyłam. Zaczęłam szukać pomocy u znanych z fb dietetyków, u dietetyczki klinicznej, ale ciągle trafiałam na mur.

Mój przypadek nie był łatwy. Kobieta po resekcji żołądka, lubiąca aktywność i treningi, ale nie mogąca dużo zjeść. Okazało się, że „znany” dietetyk, gdy dowiedział się, jakim przypadkiem jestem, nie odpisał więcej na moje wiadomości. Dietetyczka kliniczna zaleciła mi dietę 1500 kcal z niemal całkowitym ograniczeniem aktywności, bo przecież nie mogę tyle trenować, bo nie mam jak dostarczyć niezbędnej ilości kalorii przy malutkim żołądku. I wtedy trafiłam na Adriana. Kazał mi zrobić niezbędne wyniki, opisać wszystko. Nie sądziłam, że się podejmie prowadzić mnie, ale bardzo się pomyliłam. Z badań dowiedziałam się o zaburzeniach metabolicznych insulinooporności i hiperinsulinemii. Adrian zmienił w moim jadłospisie to, co jadłam do tej pory. Rozpisał dietę i, co najbardziej mnie cieszyło, nie zabronił ćwiczyć.

Co więcej, nie dość, że ułożył mi od nowa jadłospis, w którym, o dziwo, mimo zmniejszonego żołądka, mogłam spokojnie dostarczyć organizmowi niezbędnej iości kalorii, to zmodyfikował także moje treningi. Nadal mogłam ćwiczyć, ale nie grupowo, na mega wysokim tętnie, tylko wprowadził ćwiczenia siłowe.

I stał się cud. Oczywiście nie dieta cud, tylko cud w mojej przemianie. Zaczęłam znowu chudnąć. Kilogramy spadały, ja nie chodziłam głodna, miałam urozmaicone posiłki i treningi, które sprawiały mi przyjemność.

Gdy pomyślę, ilu „renomowanych” dietetyków i trenerów nie chciało się podjąć prowadzenia mojego przypadku, a Adrian sprawił, że niemożliwe stało się możliwe i przyjemne, to bardzo się cieszę, że go spotkałam. Był nie tylko moim dietetykiem i trenerem. Wspierał mnie w chwilach kryzysu, dodawał sił, a gdy przy wykrokach na siłowni mówiłam, że nie dam już rady, on mówił – ależ dasz! I dawałam

Będąc pod jego opieką całkowicie zmieniłam swój wygląd oraz myślenie o „dietach”. W wyniku całego procesu odchudzania, waga pokazała 69kg! Dokładnie 50 kg mniej!

Nie poprzestałam na tym. Po licznych namowach mojego trenera postanowiłam pójść na dietetykę i w ubiegłym roku uzyskałam dyplom z kierunku Dietetyka i zaburzenia odżywiania. W ten oto sposób zaczęłam pomagać osobom które mają ten sam problem i tą samą drogę przed sobą. Stało się to moją pasją oraz daje mi to ogromną satysfakcję.

Dziś mogę cieszyć się świetnym zdrowiem. Prowadzę również swojego bloga gdzie pomagam zmienić innym swoje zwyczaje żywieniowe i pokazuję, że przy odpowiednich ludziach i odpowiednim wsparciu wszystko jest możliwe.

Edyta