Moje pierwsze kroki z zespołem trenerów odbyły się już po zakończeniu pierwszego lockdownu w UK, napisałam na Facebooku pod postem i Maciek skierował mnie na rozmowę telefoniczną z trenerka Moniką.
Pełna obaw, że po raz kolejny mnie się nie uda, opowiedziałam jej moją historię, poczułam duże zrozumienie w głosie, Monika miała za sobą własną transformację, wiedziała i rozumiała z czym się borykam.
Potrzebowałam wskazówek jak zmienić moje nawyki nie na miesiąc czy dwa a na stałe, jaką aktywność fizyczną wybrać w moim wieku i z moimi możliwościami. Wiedziałam, że mniejsza waga doda mi pewności siebie, co przełoży się również na mój biznes, na moje kontakty z otoczeniem i samoocenę.
Ale od początku: mam 46 lat, jestem kobietą energiczną, z charyzmą, przyjacielską, szczęśliwą mamą i babcią. Zawsze „głośna, lubię grać pierwsze skrzypce, sprawiam wrażenie bardzo pewnej siebie…Niestety były to pozory, bo pod tą maską kryła się kobieta która samotnie siedziała na sofie popijając wino i zastanawiając się dlaczego inni odnoszą sukces i realizują swoje cele? Dlaczego ja nie potrafię zmienić swojej sylwetki? Uciekałam od odbicia w lustrze, często płakałam pytając samą siebie dlaczego mi nie wychodzi… przecież tyle razy próbowałam. Miałam swój epizod z dietą i ćwiczeniami od Chodakowskiej, był Quczaj, dieta KETO i wiele innych prób odchudzania. Ciągle roiło się to okropne pytanie : DLACZEGO? PRZECIEŻ JESTEM SILNA? WIĘC CO BYŁO ZE MNĄ NIE TAK?
Teraz wiem, iż robiłam sobie wymówki typu: „Monia przecież zasługujesz na winko, przecież masz faceta, więc nie musisz podobać się innym, przecież jest super, jesteś towarzyska, w weekendy impreza, take away – no ale przecież ciężko pracujesz, więc coś ci się należy od życia …” I tak mijały tygodnie, wymówki wygrywały a ja mając słabszy dzień użalałam się nad sobą.
Dodatkowo lockdown nie pomagał, zamknięte siłownie, mój biznes również, więcej wolnego czasu spożytkowanego w najgorszy możliwy sposób. Jak dobrze, że ja wtedy znalazłam ten post Macieja na Facebooku… Trafiłam na swojego Anioła- MONIKA ZIEMNICKA TRENER PERSONALNY,TAK TAK- ANIOŁA BO INACZEJ NIE MOŻNA O NIEJ POWIEDZIEĆ!
Na pierwszym spotkaniu podczas wywiadu skupiona słuchała jak może mi pomóc .. były łzy.. Zaczęłyśmy naszą przygodę która trwa już ponad 10 miesięcy z przerwami przez ciągłe lockdowny. Nawet wtedy mój „anioł” nie pozwolił mi się poddać Zawsze przy mnie! Zawsze motywuje i zawsze doradza! Bierze na swoje „skrzydła” mówiąc: lecimy razem, nie poddawaj się, możesz więcej , bo jesteś kimś więcej!
Wszystko jest w naszej głowie, musimy zrozumieć psychologię żywienia, umieć cieszyć się z małych sukcesów, nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale czynność powtarzana staje się nawykiem. Po pierwszych 4 miesiącach osiągnęłam 10 kilogramów mniej, ale to nie cyferki są najważniejsze, staje się inną kobietą widząc jak zmienia się moje ciało , mam więcej energii, nie uciekam już przed lustrem , a raczej przeglądam się wszędzie gdzie jest to możliwe!
Moja aktywność… kiedyś miałam bardzo słabą kondycję, nigdy nie biegałam, dziś robię przysiad 57 kg bez problemu, deadlift 85 kg który uwielbiam , widzę jak siła idzie do góry z sesji na sesję, moim marzeniem jest się podciągnąć na drążku i wiem, że kiedyś to zrobimy razem z Monią. Zaczęłam biegać na bieżni, uczęszczać na Spin klasy na siłowni, mogę w końcu nadążyć za wnuczkiem w parku! Płakałam ze szczęścia, bo nigdy tak dużo nie udało mi się osiągnąć.
Zyskałam nie tylko wspaniałą nauczycielkę i trenerkę , ale także bliską mi osobę, która myśli podobnie jak ja, obie lubimy się rozwijać, niedawno byłyśmy razem na seminarium dla kobiet organizowanym przez mentorkę biznesów Ewę Suską i wyszłam tam na scenę opowiedzieć moją historię jak zaczynałam w UK. Wiem, że pozwoliła mi tylko na to pewność siebie, którą zbudowałam również dzięki Monice, bo ona zawsze w Ciebie wierzy.”
Gorąco polecam współpracę z tymi ludźmi, zarówno personalną jak i online. Stawiają człowieka na pierwszym miejscu i to się czuje!Bardzo Wam dziękuję!
Monika