W latach czterdziestych w stanie Minnesota w USA grupa młodych, zdrowych mężczyzn została poddana następującemu eksperymentowi: w ciągu 6 miesięcy mieli w skutek ułożonej przez specjalistów diecie stracić 25% masy ciała. Nikt wtedy specjalnie nie interesował się odchudzaniem- chciano zbadać jak ograniczona ilość jedzenia wpływa na jeńców wojennych.
Wyniki okazały się zaskakujące.
O wiele szybszy i większy wpływ dieta miała bowiem na psychikę uczestników. W miarę jak ci całkowicie zdrowi, młodzi mężczyźni tracili na wadze jedzenie stawało się głównym tematem nie tylko ich rozmów, ale i snów. Potrawy, przepisy, przyprawy i składniki pożywienia były żywo dyskutowane, do tego stopnia, że jeden z uczestników eksperymentu zmienił karierę zawodową i został kucharzem. Nawet plakaty z nagimi paniami w sypialniach zostały zastąpione wizerunkami jedzenia.
Na tym jednak nie koniec.
Po upływie 6 miesięcy zmieniono dietę tak, aby nastąpił powrót do wagi sprzed odchudzania. Okazało się, że uczestnicy eksperymentu jedli więcej niż potrzebowali i nie potrafili przestać, mimo że nie odczuwali już głodu. Po upływie roku wielu z nich ważyło więcej niż przed rozpoczęciem całego eksperymentu.
Brzmi znajomo?
Niewątpliwie wyniki tego eksperymentu są przerażające, ale czy my sami nie stosujemy go na sobie za każdym razem kiedy sięgamy po nową, restrykcyjną dietę? Obsesyjnie myślimy co zjemy jak tylko skończy się ta męka? I co więcej- kompulsywnie jemy te rzeczy po zakończeniu odchudzania?
Nie wynika to z naszej słabości, ale z zasad funkcjonowania naszego mózgu- jeżeli coś jest zabronione to staje się automatycznie bardziej atrakcyjne. Jeżeli zakładamy, że nie będziemy czegoś jeść to najpierw musimy pomyśleć o tym czymś, a potem pomyśleć, że tego nam nie wolno. To powoduje, że cały czas o tym myślimy! Wówczas coraz trudniej jest nam powstrzymywać się przed zjedzeniem tego, co jest zakazane.
Jeżeli już zjemy coś zakazanego- nie warto stosować zasady wszystko- albo nic. Albo trzymam się w 100% wytycznych diety i to jest sukces, albo zdarzyło się potknięcie i to jest kompletna porażka.
Ograniczanie jedzenia jest związane bowiem z tak zwanym efektem „a niech to”.
W latach siedemdziesiątych naukowcy z Uniwersytetu w Toronto badali zachowanie dwóch grup studentów- będących na diecie i tych, którzy generalnie nie zwracali uwagi na to, co jedzą. Mieli oni możliwość spożycia takiej ilości lodów, na jaka tylko mieli ochotę. Przedtem jednak otrzymali 1 szklankę, 2 szklanki mlecznego shake’a albo nic.
Jaki wpływ miało ograniczanie jedzenia?
Zdrowy rozsadek podpowiadałby, ze ci, którzy wypili 2 szklanki shake’a, jako bardziej najedzeni, powinni zjeść mniejsza ilość lodów. I tak rzeczywiście się stało, ale tylko w przypadku studentów, którzy nie byli na diecie. Ci, którzy ograniczali jedzenie- im więcej wypili shake’a tym więcej zjedli lodów.
Brzmi znajomo?
Ograniczanie jedzenia powoduje, że jeden herbatnik często pociąga za sobą kilka kolejnych albo nawet całą paczkę. Jeżeli już nastąpiło jedno odstępstwo od diety to można skreślić cały dzień i zacząć od jutra?
Czy warto ograniczać jedzenie?
Przede wszystkim jeżeli chcesz zacząć dowolną dietę- warto zastanowić się, czy jest to coś, co (może z pewnymi modyfikacjami) uda Ci się stosować do końca życia. Wówczas nie jest to ograniczanie jedzenia, a zmiana zachowań związanych z jedzeniem. Wymaga to czasu, cierpliwości i niewątpliwie wiąże się z porażkami.
Jeżeli już zdarzyło nam się zjeść coś zakazanego, świat się nie kończy i warto zastanowić się czemu tak się stało, może na przyszłość uda nam się tego uniknąć. Opracować strategie radzenia sobie w podobnych sytuacjach, zanim one nastąpią.
Nasz mózg lubi utarte ścieżki i nie znosi ograniczeń. Nie lubi też prożni. W związku z tym, zamiast ograniczać się- lepiej jest wymyślić lepsze, zdrowsze alternatywy.
dr Agnieszka Chaillot