Hej!
Oj długo zbierałam się do napisania tego bloga, ale dziś podczas porannego treningu i ostatniego setu ‘Hip Thrustow’, kiedy mój miesień pośladkowy wielki był już calkowicie spalony a ja mowię w duchu: ‘jeszcze dwa’ postanowiłam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami! Oczywiście najpierw prysznic i śniadanko…
Ponieważ momentami mam milion myśli na sekundę, ktos musi mnie wysłuchać, bo mój facet juz nie daje rady , haha!
A Blog wydaje się być idealną do tego opcją!
I tak o to jestem i piszę do Ciebie kobieto- jest sobota, 8 rano a ja zrobiłam już trening dolnych partii, zjadłam omleta z płatkami i owocami, wlączylam białe pranie i chwilowo siedzę z małą czarną, bo wiem, że zaraz bedzie tutaj moja labradorka z jej pytającym wzrokiem: ‘dlaczego jeszcze nie wychodzimy’!? Niby nic w tym dniu nadzwyczajnego nie ma, prawda? A dla mnie to wyczyn, gdyż gdybyś poznała mnie 3 lata temu to w sobotę o 6 rano co najwyżej mogłabym zamawiać taxi z centrum miasta upojona alkoholem po całonocnym imprezowaniu.
Toaleta, lożko, pobudka po południu, kebab na kaca, drineczek .
No ba! przecież jest weekend! i za chwilę juz wydzwaniam do przyjaciółek żeby wyciagały kiecki na balety! I tak wyglądał każdy mój weekend, bezcelowe wlewanie w siebie hektolitrów alkoholu, niezdrowe jedzenie i wieczne wymówki na aktywność fizyczną. Wakacje spędzane byle gdzie, byle w hotelu z barem i basenem na opcji ‘all inclusive’, nudna praca od poniedziałku do piątku, brak pasji i zainteresowań powoli ciagnęły mnie w dól i jedyne co rosnęlo to moja waga i rozmiar ubrań w szafie….aaaaa! no i debet na koncie, bo potrafiłam lekką rączką wydać większość tygodniówki na party…
Czemu o tym pisze? Bo chciałabym trafić do kobiet, które może gdzieś pogubiły się w życiu jak ja, które watpią w swoje możliwości i straciły zapał do pracy nad sobą. Człowiek powinien rozwijać się aż do śmierci, bo nigdy nie wiesz kiedy odkryjesz swoje prawdziwe powołanie, swoją mocną stronę, swoje szczęście.
Po 3 latach niezwykle burzliwej i ciężkiej momentami transformacji (i nie mowię tutaj o ciele- bo to naprawdę nie sztuka schudnać 30 kilogramów) mogę z uniesioną głową spojrzeć w lustro i powiedzieć głośno, że jestem dumną i pewną siebie kobietą z planem na życie , pasją i wrażliwoscią na otaczający mnie swiat zewnętrzny oraz ludzi.
Chcę w skrócie przybliżyć Ci moją historię, z nadzieją, że może uda mi się kogoś zainspirować, chcę dzielić się z Tobą moimi lepszymi i gorszymi momentami, na pewno znajdziesz też na moim blogu wiele wskazówek na temat zdrowego stylu życia oraz roli aktywności fizycznej w naszym życiu!
Praktycznie każda kobieta była na jakiejkolwiek diecie w swoim życiu, niektóre z nas “odchudzają się” przez całe życie, niektóre zaś w pełni akceptują swój wygląd i niedoskonałości (tylko nieliczne, tak myslę!).
Nadwagę miałam zawsze, tata wołał na mnie pieszczotliwie “kuleczka”, co nie przeszkodziło mi w byciu duszą towarzystwa, najgłośniejszą i najzabawniejszą dziewczyną w naszej paczce. Przez większość okresu szkolnego, kiedy moje koleżanki zaczynały przygodę z randkowaniem, ja poza dbaniem o dobre oceny w szkole, byłam również bardzo aktywna towarzysko 🙂 Nie w głowie mi byli faceci skoro mój ziomek “montował” ekipę na domóweczkę, gdzie mogliśmy do woli słuchać Fenomena (tak, namiętnie słuchałam polskiego rapu) i otwierać kolejne puszki piwa. Moja samodzielna decyzja o wyjeździe z Polski i przeprowadzce do UK była momentem zwrotnym w moim życiu, miałam 19 lat, właśnie zdałam egzaminy maturalne i obroniłam tytuł Technika Handlowca, by 4 dni później siedzieć w samolocie do Leeds. Ale to temat na innego bloga 😉
Chodzi mi o to, że w życiu trzeba być odważnym, należy wyznaczać sobie nowe cele. Ponad 10 lat temu zaczynałam jako opiekunka do dzieci w angielskiej rodzinie za 60 funtów tygodniowo i słownikiem w ręku bo angielski z zajęć szkolnych bardzo odbiegał od Yorkshire angielskiego. Płakałam po nocach do poduszki, z tęsknoty za mamą i Polską, ale jednocześnie wiedziałam, że tutaj widzę swoją przyszłość. Dziś dzięki napotkanym ludziom na mojej drodze jestem zupełnie inną osobą. Wielu z nich w pewien sposób pomogło mi ukształtować obecny charakter i osobowość. Gdyby ktoś parę lat temu powiedział mi , że zostanę Trenerką Personalną i bedę pomagać kobietom w każdym wieku z całego UK mój smiech mógłby Cię zabić 🙂
Przeszłam bardzo dużą tranformację psychiczną i fizyczną, były łzy, momenty załamania, gorsze chwile, ucieczka w alkohol. Ale ostatecznie wygrałam, wygralam nowe życie, wartościowsze, ciekawsze, inspirujące i tajemnicze, bo każdy dzień przynosi coś nowego….
Dlatego gorąco namawiam i kibicuję każdej babeczce, którą miałam przyjemność poznać, aby były otwarte, ciekawe i nie podążały schematami, bo nigdy nie wiemy co los ma dla nas w zanadrzu… A ty? Gdzie dziś jesteś? Jesteś szczesliwą i spełnioną kobietą?
Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca, miało być pare zdań, a wyszło jak zawsze, hehehe. Będę tu jeszcze wpisywać moje ‘złote myśli’ , zapraszam!
Pozdrawiam!!! 😉
Wysyłam moc energii na cały tydzień!
Wasza trenerka Monia