Nie mam czasu na dietę…
Bardzo często słyszymy od różnych ludzi, że nie mają czasu na dietę. Z jednej strony chce się powiedzieć, że przecież „dieta to styl życia” i można nie mieć czasu na trening, ale na dietę? Przecież jeść coś i tak musisz! I oczywiście tkwi w tym sporo prawdy, ale jednak trzymanie się diety wymaga pewnego nakładu czasu i pracy. Przygotowanie obiadu zawsze będzie bardziej czasochłonne niż podjechanie pod McDrive czy odgrzanie pizzy z popularnego dyskontu. Są jednak na to sposoby i właśnie nimi chcę się dzisiaj podzielić we wpisie.
Po pierwsze – co to znaczy „trzymać dietę”?
Warto zacząć od jednej prozaicznej rzeczy… A mianowicie – co to dla Ciebie znaczy być na diecie? Dla wielu osób oznacza to ścisłe trzymanie się jadłospisu, odważanie wszystkich produktów i brak życia towarzyskiego. Dla nich zjedzenie czegoś spoza planu = NAWALIŁAM / NAWALIŁEM! Jak możesz się domyślać, nie jest to dobre podejście. Na diecie trzeba nauczyć się iść na kompromisy, trzeba być elastycznym i czasami przestać wymagać od siebie pracy na 100%.
Co to znaczy być elastycznym na diecie?
Przed przystąpieniem do diety trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nie damy rady cały czas działać na 100%. Przy ogromnie obowiązków i różnych spraw na głowie, nie można mieć zero – jedynkowego podejścia, wg którego na dietę jest czas tylko wtedy… kiedy jest czas. Jeżeli nie znajdziesz ani chwili na to, żeby przygotować sobie danie z planu żywieniowego, to szukaj innego dobrego rozwiązania.
Jak ułatwić sobie stosowanie diety?
- Gotowanie na zapas i jedzenie 2 dni z rzędu tego samego obiadu.
- Mrożenie dań lub wekowanie – chociażby bigos skitrany w szafce czy zamrożone pulpeciki, które wystarczy rano wyjąć z zamrażarki.
- Planowanie tego, co chcemy zjeść i kupowanie konkretnie tych produktów. Codzienne dokupywanie niezbędnych składników nie dość, że zabiera sporo czasu, to rodzi dodatkowo frustrację, że „wiecznie czegoś brakuje”. Poza tym, jeżeli planujemy sobie menu na następny dzień, to nie tracimy czasu na szukanie czegoś do jedzenia i mamy większą kontrolę nad ilością spożywanych kalorii.
- Gotowanie w tygodniu bardzo prostych rzeczy i rezerwowanie sobie skomplikowanych przepisów na weekendy czy inne okazje, kiedy mamy czas eksperymentować w kuchni.
- Posiadanie w domu zawsze kilku składników, z których można wyczarować coś sensownego, np. jakiś nabiał, strączki w puszkach, półprodukty, mrożone warzywa itd. To jest naprawdę fajna opcja awaryjna, kiedy brakuje nam czasu na przygotowanie czegoś samodzielnie.
Ostatecznie dobrym rozwiązaniem dla wyjątkowo zapracowanych mogą być gotowe produkty w proszku imitujące posiłek, tzw. Soylenty czyli produkty w proszku, które mają imitować pełnowartościowy posiłek.
Czyli co – masz czas na bycie na diecie?
Pamiętaj, że czas może być faktycznie wymówką odnośnie stosowania diety – ale naprawdę można sobie poradzić, nawet w zapracowany dzień! Zawsze lepiej trochę obniżyć oczekiwania wobec siebie na kilka cięższych dni i nie wymagać stuprocentowej skuteczności, niż porywać się z motyką na słońce czyli samodzielnie przygotowaną lasagne przy nadgodzinach albo 10-składnikową sałatkę, gdy powieki opadają ze zmęczenia. Kanapki, owsianki, niektóre gotowce czy zamrożone danie mogą być świetnym remedium przy niedoczasie i mogą nam uratować dzień oraz poczucie własnej sprawczości!
autor:
Agnieszka Wianecka – dietetyk kliniczny i sportowy