Witam,
Od pewnego czasu rozmawiam z kobietami, które pragną zmian w swoim życiu, poznaje ich wewnętrzną motywację i potrafię zrozumieć ich sytuację. Każda z tych rozmów bardzo wiele mi daje, każda jest inspirująca i niejako zmusza mnie do głębszych analiz.Często ludzie mnie pytaja: jak ja to zrobiłam ze jestem teraz gdzie jestem, i jak to jest możliwe, aby przejść taką metamorfozę nie tylko fizyczną ale i psychiczną.
Odpowiedź na to pytanie kiedyś nie była taka oczywista dla mnie jak jest teraz: musisz obudzić w sobie egoistkę i postawić siebie przed wszystkim innym, by poźniej być tak szczęśliwą że będziesz chciała podzielić się tą energią wokół.
Czesto zastanawiam się czy bycie w relacji małżeńskiej lub partnerskiej ma prawo niejako zmusić nas do odrzucenia własnych potrzeb na dalsze tory lub co gorsza do zrezygnowania z nich dla dobra innej jednostki? Jeśli tak to dlaczego? I dlaczego panuje niepisana zasada, że to kobieta powinna ustąpić?
Model kobiety bardzo się zmienił na przestrzeni lat, sama wywodzę się z domu, gdzie mama nie pracowała zawodowo przez bardzo długi okres, to tata był osobą odpowiedzialną za zarabienie pieniędzy, zapewnienie nam podstawowych potrzeb. Niegdyś wpajano nam do głowy, że to kobieta powinna byc strażniczką domowego ogniska, zajmować się dziećmi przez większość dnia i ugotować obiad. Dziś nie trudno spotkać faceta na tacierzyńskim urlopie, lub kobietę jako businesswoman, aczkolwiek gdzieś głęboko w środku nas nadal siedzi model rodziny z tzw. pozycjami w szeregu, zamiast 100% partnerstwa. Nie od dziś wiadomo, ze w zespole można osiagnąć więcej, jak mówi przysłowie “Co dwie głowy to nie jedna”.
I tutaj rodzi się moje pytanie: dlaczego kobieta często rezygnuje ze swoich celi lub marzeń wystawiając na priorytet inne ‘ważniejsze’ kwestie? Tłumimy w sobie uczucia, udając silne i niezależne , a tak naprawde jesteśmy bardzo kruche i podswiadomie każda marzy o kimś kto mógłby choć na chwilę nas odciążyć lub nam zwyczajnie pomóc. Spełnione w roli matki i żony nie do końca akceptujemy siebie jako kobiety, pragniemy być piękniejsze, zdrowsze, rownież dla Was panowie, porównujemy nasze teraźniejsze sylwetki do tych sprzed kilku lat i same sie biczujemy, że doszły kilogramy, grawitacja wzięła górę, a mąż juz nie patrzy tak samo jak na pierwszej randce…. więc rodzi to w nas potrzebę zmian, by być szcześliwsze, by odzyskać to uczucie kiedy stoisz przed lustem w sklepowej przymierzalni i myślisz: ‘leży idealnie! Biorę!’
I nagle okazuje się , że nie możesz podjąć tej decyzji sama, że potrzebujesz ‘zatwierdzenia’ męża, no bo przecież nie możesz zrobić nic za jego plecami, bo przecież jeśli ty teraz zaczniesz zajęcia na siłowni to ktoś w tym czasie będzie musiał zająć sie dziećmi, lub przejąć inne obowiązki, że może to wymagać dodatkowego nakładu finansowego i należałoby to uwzglednić w budżecie domowym. Nagle okazuję się, że samochód, którym zawozisz dzieci do szkoły potrzebuje nowych części, że pociechy znowu wyrosły z butów kupionych zaledwie pół roku temu, a twój mąż upiera się na wczasy zagraniczne bo w Uk jest za mało słońca. A gdy partner słyszy o kolejnej diecie to zamiast aprobaty i dumy, że ma ambitną kobietę, często gasi ten pomysł słowami typu: po co ci to? Dobrze wyglądasz!
Kobieta przytłoczona innymi sprawami i brakiem zrozumienia nagle szybko zapomina co było dla niej ważne i oddala swoje marzenia, wmawia sobie że przecież nie jest tak źle i w sumie są grubsze i jest ok. I tak kółko się zamyka, ale konsekwencje i problem nie znikają. Dlatego tak ważna jest komuniakacja w związku i otwarcie mówienie o tym co nas boli, co siedzi gdzieś głęboko , czego potrzebujemy. Nie każda kobieta ma odwagę jasno wytłumaczyć swojemu partnerowi że doszła do ściany i ma dość okłamywania samej siebie i innych że wszystko gra. Taka postawa wymaga odwagi ale jest warta wypracowania tego nawyku, bo jeśli uzyskasz wsparcie od osoby z którą dzielisz życie to czego potrzeba więcej? Jeśli masz w głowie że możesz liczyć na swojego partnera, że Ci kibicuje i odciąży jak tylko może to wtedy nawet cel wydaje sie być łatwiejszy do osiągnięcia.
Dlatego drogie kobietki nie bójcie się otwarcie mówić o sobie, nie unikajcie tematu, takie rozmowy potrafią bardzo dobrze wzmocnić związek, a wiadomo że szcześliwi rodzice to szczęśliwe dzieci…
Bądź czasami egoistką i postaw na siebie!
Pozdrawiam
Spełniona egoistka Monia